poniedziałek, 6 lutego 2012

zakupy

W niedzielę rano, mąż proponuje żonie żeby wyskoczyła sobie do sklepu.
"Odpręż się może sobie coś kupisz ciuszek albo kosmetyk. Zaszalej ja się zaopiekuje dziećmi."
Żona pakuje dupsko do auta, i zastanawia się co by sie jej przydało......hmmmm może stanik, może spodnie, albo peeling do ciała. Na bieganiu po sklepach spędza dwie godziny i kupuje......

sweterek i kostium kąpielowy dla Ami


koszulkę i skarpety dla Ady

książeczki dla obydwóch córek


Ż ona zaszalała jak widać.....ale.....no cóż...... dobrze że w drodze powrotnej  zawitała do Lidla to chociaż zakupiła "SOBIE" sosy :D curry i mango.


32 komentarze:

  1. heh, zaszalałaś:) a mówiąc o książeczkach dla dzieci. Mam półrocznego bratanka, któremu chce kupić książeczki jako część prezentu z okazji chrztu i nie wiem czy taki dla małych dzieci pluszowe itp. czy takie, żeby rodzice czytali mu na dobranoc. Jak myślisz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah zupełnie jak u mnie ;)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. heheheh ;) a dla siebie nic nie znalazlas ;>?

    OdpowiedzUsuń
  4. To się nazywa zaangażowanie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. dupeczke do samochodu chciałaś napisać;)
    ja kupiłam Teresce fajną misiową bluze w Smyku,a sobie kolejny stanik;) no i szal i pasek z nowych kolekcji...

    OdpowiedzUsuń
  6. cudny ten kostium kąpielowy:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. ja tez tak mam z tymi zakupami dla siebie, konczy sie na zakupach dla Mani...

    OdpowiedzUsuń
  8. hahaha, ja mam podobnie ... jakoś nie chce mi się nic kupować ... sobie;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Żona prawie idealna - prawie, bo chodzący ideał kupiłby jeszcze coś dla męża;)

    OdpowiedzUsuń
  10. oddam królestwo żeby i mój tak powiedział...pomarzyć można;)

    OdpowiedzUsuń
  11. ooooj, jakże ja dobrze to znam :D
    czarny golf - boski! :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. hehe, tak to już jest jak się ma maluchy w domu, ciężko skoncentrować się na sobie;) I tak dobrze, że przynajmniej COŚ sobie kupiłaś;))
    A mąż kochany, że z taką propozycją wyskakuje:)

    OdpowiedzUsuń
  13. haha,skąd ja to znam;) mamy ta samą książeczkę Kitty, zyczymy milej rozrywki

    OdpowiedzUsuń
  14. hehe tak to jest z zakupami ja zawsze wracam z ciuchami dla dzieci:)))

    OdpowiedzUsuń
  15. ale kostium cukierowky widze :))) choc powiem Ci ze te roz nie przemawia i do mnie będe dalej szukac, a dwa tak sobie mysle czy sie nie będą klocić a tą wykladzine w drogę...juz tez kilka osob na to zwrocilo uwage mi...i mam dylamt :)mieliby jeden pokoj i bylby spokoj....a tak problem :P

    OdpowiedzUsuń
  16. w ogole dzis w p-lu pani powiedziała ze Jaskowi sie wyostrzyl syndrom drugiego dziecka czy jakos tak, czyli ze wszystko MOJE MOJE taka chcec zawłaszczania wszystkiego choc ponoć czasami ustepuje :) !!!!! od kiedy Ala zaczela sie ruszać i dopadac zabawek tez to zauwazylam...i nie ma na niego spokoju....musze jutro wypytac jak z nim postepowac....

    OdpowiedzUsuń
  17. to nie jest problem zazdrości...wlasnie...tylko takie poczucie własnosci :) on sie pojawil jak Ala konczyla 6 mc i zaczela byc kumata, poruszająca sie :) i zaczęło jej przeszkadzac jak jej coś Jasko z ręki wyrywał :)Jas doskonale wiem ktore zabwki są jej i te jej daje, razem się bawią tzn Jas szaleje a Ala się smieje, wiec ten jeszcze bardziej szaeje a ta jeszcze abrdziej sie smieje, ale gdy tylko dorwie sie jej zabawki koniec wrzask na cały blok, to nasiliło tez przedszkole gdzie kady walczy o swoje :) wiec nalożyly sie dwa czynniki tylko jak teraz madrze z tego wyjsc....

    OdpowiedzUsuń
  18. Pani powiedziała ze po kilku dniach w p-lu mu przeszło i oddaje swoje, bo on do p-la czesto zabiera swoją zabawkę ulubioną niestety u Ali mu nie przechodzi :) i to dotyczy tylko jego zabawek, bawi sie bardzo i owszem ale ona ma sie bawic swoimi a on swoimi :)ona ma swoje grzechotki a on autka a jak placze to daje jej smoka i tyle jego i już :)nie wiem czy dobrze wyjasnilam...:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Pani mowi ze to normalne taki syndrom tylko trezba z tym umiejetnie sie obejsc zeby mu nie zostało zeby zrozumiał, fakt ponoc dzieci musza miec tez takie swoje i tylko swoje ale nie wszystkie...

    OdpowiedzUsuń
  20. a wczesniej nigdy tego nie mial...oddawał wszytsko

    OdpowiedzUsuń
  21. Gosiu Twoja Ami jak była to taki Aniołek...gdzie to moj Jasiek co go odbieram z p-la to tylko słysze jak rozrabiał z Igorkiem, szymonem i Kamielm...na niego trzeba miec sposob bo teraz jest p-le a potem bedzie szkola, Jasko w ogole nie jest w dulatkach tylko trzylatkach bo dwulatki...go nudzą i ....jak to pani stweridziła :)))on tylko czeka az przyjdzie jego dwojka do szlaenstw, na balu jak widac tez a jakąs trzylatka tylko tanczyl....moj Jasko potrezbuje szczegolowej instrukcji zebym potem w szkole nie musiała co drugi dzien latac do wychowawczyni :D

    OdpowiedzUsuń
  22. butki adidas,masz racje,nie do zdarcia!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. hehehe Jaśko i Ami zabrali włosy Ali i Adzie :))))hihih , super z tymi ciuszkami !!!!! niech służą jak najdłużej !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja też uwielbiam robić prezenty. ;) Śliczne zakupy. :)

    OdpowiedzUsuń
  25. dziękuję, a Wy kiedy macie?

    OdpowiedzUsuń
  26. czuję się ogólnie dobrze tylko trochę zmęczona jestem:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Koncepcja kupna/wybudowania domu dla puszek wielce ciekawa;) W bloku, mam wielką kuchnię (mimo tego, że przy ostatnim remoncie podzieliliśmy ją na pół i w drugiej części M. ma 'pracownię'), w tej kuchni puszki wiszą przyklejone do ściany, gdyby miały gdzieś leżeć na półkach (tak miałam na początku, gdy nie było ich jeszcze dużo) to bym chyba tego nie ogarnęła:) tradycyjnie w walentynki pokażę najświeższe zdjęcie kolekcji, dziś liczyłam - puszek jest 121, czekam jeszcze na 2 zamówione.

    OdpowiedzUsuń
  28. Wow, jakie kochanego masz męża :) Ja ostatnio też się wyrwałam na zakupy, szukałam sweterka, a wróciłam z ciuszkami dla Stasia...tak to już jest :)

    OdpowiedzUsuń
  29. :) ładne ciuszki. Następnym razem się uda ;)

    OdpowiedzUsuń