Przedstawiam wam fragment sztuki zatytułowanej "Ciężkie Czasy"
występują:
tata Krzysiek
mama Gosia vel Czesterek
córki Amelia i Adrianna
......
Niedziela popołudnie Krzysiek stwierdza że napił by się cappuccino którego w domu nie ma. Więc wybywa do pobliskiego "rechoczącego" sklepiku. Po 10 minutach wraca trzymając opakowanie cappuccino i drąc się na całe gardło:
Krzysiek - Czy ty widziałaś ile takie coś kosztuje ??!! Trochę proszku i tyle kasy ??
Gosia - Nooo widziałam
Krzysiek - Przeprowadzamy się
Gosia - o na większy metraż ??
K - nie no co ty
G - a co domek kupujemy ??
K - czyś ty oszalała przeprowadzamy się do innego państwa
Amelia zabiera tacie opakowanie i zaczyna je studiować
G - konsternacja.....ale czemu aż do innego państwa hmmm ??
K - bo tu się nie da uczciwie żyć
G - zadowolona...... ja wiem gdzie można żyć uczciwie...a do tego jakie piękne widoki....w Paryżu !!
K - kobieto myśl, myśl....
G - wytęża szare komórki...... staram się i z tego całego myślenia wyłania mi się wieża Eifla
Amelia zadowolona patrzy na obrazek filiżanki na opakowaniu i prosi - tata pić, daj pić
G - Amelko to jest kawa nie dla dzieci, a dodatkowo przez tą kawę się wyprowadzamy....poczekaj mama ci da zaraz herbatki
K - żono myślisz w złym kierunku, żadne Paryże nie wchodzą w grę
G - no to może mi podpowiesz jaki kierunek mam wybrać.....byle nie wschód :/
K - zachód....daleki.....Stanowy
G - cooo ?? o nie !! nie będę mieszkać w tym kraju bo nie mają dobrego chleba tylko ten tostowy który jeszcze smarują non stop masłem orzechowym....bleee
K - zdegustowany...... kobieto, ale mają fajne auta !!
G - wnerwiona....ale autami nie będziesz żywił dzieci !!
Ada - grrrr, uchhh, mmmm, eeee.....itp.
K - słuchaj uczciwie zatrudnił bym się u Chipa Foose (jakiś ktoś znany od robienia aut) uczciwie pracował i się uczył a potem uczciwie stał bym się samochodowym Bogiem, i byśmy mieli tak....tu gest ręki nad głową
Ada- leeeee !!!
.........
G - no to teraz Bogu przewiń Adę bo się chyba skiepściła w pieluchę
K - echhhh dobrze......a ty idź mi zrób to cappuccino
Koniec :)
ale macie śliczną córeczkę;) normalnie coraz piękniejsza!
OdpowiedzUsuńa druga gdzie?;)))
hehe :) Amelka piekna!!
OdpowiedzUsuńoj,coś jej zaszkodziło? ja myślę,ze i tak wygląda cudownie i słodko,jak na Maluszka przystało:)
OdpowiedzUsuńJakie ona ma cudne włoski i ta buzia;) Jak lalka;))).
OdpowiedzUsuńA ja lubię masło orzechowe, z dżemem - typowo po amerykańsku:))))))
fajna sztuka:D Ja tez mogłabym wybrać Paryż;))))
OdpowiedzUsuńAmelcia śliczna!:*
Najlepsza rola oczywiście Ady,ale Amelka nadrabia wyglądem;) Sorry,ale Wasze role na dalszym miejscu;P
OdpowiedzUsuńbidulka:/ a piersia nie karmisz...?
OdpowiedzUsuńa tych mlek to jest kilka rodzajów,może traficie na takie,co nie uczuli...oby jak najszybciej
Eee, no, Bóg ma to do siebie, że się jednak czasem moim zdaniem myli:) Jak można nie chcieć być paryskim bogiem? Takim z bagietką pod pachą i w fikuśnym berecie z antenką:)
OdpowiedzUsuńPrzepis wzięłam stąd:
OdpowiedzUsuńhttp://www.domowe-wypieki.pl/przepisy-ciasta-bez-pieczenia/273-przepis-na-rafaello-z-adwokatem
Trochę go zmodyfikowałam, dałam mniej cukru za to troszkę więcej adwokata:) I budyń zrobiłam po prostu z torebki.I miałam mniej herbatników, więc zrobiłam grubsze warstwy kremu.A - i płatków migdałowych dałam dość sporo, a kokosu mniej niż w przepisie. Powiem tak - dość ciężkie to ciasto, mój M. się zażera, a ja - wielbicielka kokosu, tylko trochę zjadłam. Ale w sumie gł. dla chłopa robiłam, więc i tak dobrze.
oj,ty Wy obie takie bidulki... mam nadzieję,ze szybko rozwikłacie,skad te krostki,a Ty jedz!bo całkiem znikniesz;) ja tez się męczę z anemią...ech,ale czego się nie robi dla naszych skarbów,prawda?wszystko zniesiemy,byle im było dobrze;))
OdpowiedzUsuńzostał mi z Pani :)
OdpowiedzUsuńpodaj mi adres na maila
myszorek111@interia.pl
śliczna córcia :)
Ty mi lepiej powiedz co dajesz Ami ze Ona w grudniu taka opalona !!!!!:)wygląda tu na dużo starszą !!!!!w niedziele z chrzcinami było spokojnie od wczoraj znowu się zaczęło....jeszcze tylko kilka dni :)
OdpowiedzUsuńnie możemy bo nie będziemy miały jak wrócić, a nie opłaca się baaardzo finansowo, żeby mąż wracał sam po świętach we wtorek, a potem znowu w sobotę po nas przyjechał ... za droga benzyna:(
OdpowiedzUsuńale pojedziemy na ferie:))
Właśnie - Madzior dobrze pisze, co Ami taka opalona? Soczki marchewkowe?
OdpowiedzUsuńI tak też chyba zrobię:) Procenty i wentyl:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę Wam się spodobało? Bo mnie aż głupio, że ja takie coś, a od Ciebie (i Twojej mamy) dostałam takie cuda. Pamiętałam jednak, że podobały Ci się moje pierścienie i mamie też, więc pomyślałam, że to będzie dla Was fajny prezent.
OdpowiedzUsuńfajna sztuka :)) z zycia wzieta ;)
OdpowiedzUsuń