poniedziałek, 10 maja 2010

panterka

Małżon mój zakupił mi koca w panterkę. Ponieważ ostatnimi czasy bardzo mi ten deseń przypasował, on pomyślał że koc to będzie idealna niespodzianka :DDD

Delikatnie zasugerowałam żeby następnym razem coś do ubrania zakupił. No cóż teraz mi pozostaje opatulić się kocem i udawać dzikie zwierze wrrrrrrr :P


W ramach mojego obżarstwa wczoraj zrobiłam smażone banany  :) nie wyglądają może dobrze ale były smaczne.




PS. pytacie o przepis na smażone banany:
oto on:
:DD

19 komentarzy:

  1. Buhaha chciałabym zobaczyć Ciebie w roli dzikiego zwierza:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawaj przepis na babany;)
    No i pokaż małą, please. Rośnie pewnie jak na droźdzach co?
    My właśnie diętę rozszerzamy;)

    OdpowiedzUsuń
  3. oooo a jak się smaży banany?? kocyk cudniasty:))

    OdpowiedzUsuń
  4. No zaczeliśmy od ziemniaka z masłem:) 3 dni, a jutro dostanie jabłko:)

    OdpowiedzUsuń
  5. jak na razie dała radę i jadła, ale jakie miny przy tym był - uśmialiśmy się, hehe;), wiesz inny smak, inna konsystencja przede wszystkim (chociaż i tak dodałam mleka swojego).

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedyś w "Lekcji stylu" pani Jola pokazywała jak przekształcić koronkowy obrus w sukienkę, więc z kocem tez możesz poeksperymentować :D

    uwielbiam banany!

    OdpowiedzUsuń
  7. eeeee chyba nie,spsułabyś bananiki bez dwóch zdań;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Gosia,no ja ci prosze!o jakim brzuchu mówisz???jestem grubsza od ciebie o 100% i brzuch też mam proporcjonalnie większy niz ty!więc nie przesadzaj i nie marudź;)

    OdpowiedzUsuń
  9. te banany wyglądają hmmm...dwuznacznie :P ale wierze ze sa pyszne!!!!!!!!! do anterki tez ostatnio mam słabosc :))))

    OdpowiedzUsuń
  10. A czemu dziwnie? Zawsze się zaczyna od marchewki? Ja tam nie wiem. Pediatra nam tak podała, to tak jej daję;) i na razie jest ok. to znaczy ładnie wcina, skutków ubocznych brak - no kupa po ziemniaku innej konsystencji była;))))). A ziemniak normalny, nie ze słoiczka, ugotowałam, dodałam masła trochę i trochę mojego mleka z cycka!, żeby konsystencję zmienić. Dziś było jabłko, skrobane;), czyli też nie ze słoiczka. A za 2 dni, po jabłku będzie w końcu marchewka! Ta już ze słoiczka, bo do tych sklepowych nie mam przekonania. Słoiczki już czekają zakupione - marchewka z ziemniakiem (Hippa), marchewa z jabłkiem i marchewka z dynią (Bobovita) i marchewka z jabłkiem z Bobofruta:). Kupiłam też 2 zupki z Gerbera.

    OdpowiedzUsuń
  11. aaa, a tego pomidora to jak jej dałaś? a jak Ty sama jadłaś pomidora, to nie miała wysypki?

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubię takie proste przepisy:)))

    A pewnie, każdy ma swojego ptaszka, jedni wróbla, inni sępa, ważne, by się temu cholerstwu nie dać:) Mam nadzieję, że wszystkie sobie poradzimy ze swoimi ptaszorami:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Od jakiegos czasu sledze jak sie ma Amelka a od niedawna Twoj blog.Jestescie wspaniali..
    Powodzenia we wszystkim.
    bananki mniaaam...

    OdpowiedzUsuń
  14. Jasne...bedzie mi bardzo milo...zapraszam "na wariackie":)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kochana Ania to moja przyjaciola od 1 roku studiow jest swietna kobieta!!!!! Jak tylko jej powiedziałam o Was razem działałysmy o 1 % :))) ciesze sie ze w koncu ma mozliwosc pogadac z mama cudnej Amelci :*****

    OdpowiedzUsuń