No i po świętach. Jak co roku minęły za szybko.
W Wigilię objadaliśmy się u moich rodziców. Strasznie szybko ten wieczór upłynął mimo iż postanowiliśmy rozpocząć wcześniej. Było śmiesznie, dziewczyny biegały, co chwila donoszone były nowe potrawy, w pewnym momencie był taki rejwach że nie było słychać kolęd lecących w tv.
Ale największy ubaw i wisienką na torcie był Mikołaj.
I kto się przebrał ??
Ja.
Poinformowałam Ami że wychodzę szukać Mikołąja i pognałam do łazienki się przebiera.
Jak ja wyglądałam :D ubaw po pachy.
Czerwone spodnie, płaszczyk i czapa....która bardziej przypominała czapkę skrzata niż Mikołaja.
broda i wąsy z czegoś a`la wata
okulary przeciwsłoneczne
skórzane rękawice mojego taty, a na nogach kozaki mojej mamy
w poliki napchałam sobie chleba.
no i oczywiście poducha pod spodnie...wygadałam jak w 9 miesiącu ;P
Moja Ami jak ujrzała takiego Mikołaja to się pod stół schowała. Potrzebowała 10 minut żeby się przekonać. Przez te okulary nic nie widziałam, głos zmieniłam więc po chwili gardło mnie bolało że słowa nie mogłam wypowiedzieć, pociłam się w tym całym odzieniu jak świnia. No mówię ubaw po pachy :D
A ponieważ jestem bardzo grzeczna to pod choinkę dostałam:
naszyjnik kamiennych pereł
2 sweterki
zestaw Olay
zestaw Garnier
peeling cukrowy czekoladowy
zegarek na rękę
taki cyngwajster do masowania
rajtuzy Gatty
maski do twarzy
No dobrze pokazuje siebie w roli Miko.....tylko się nie śmiać za głośno ;D