"Odpręż się może sobie coś kupisz ciuszek albo kosmetyk. Zaszalej ja się zaopiekuje dziećmi."
Żona pakuje dupsko do auta, i zastanawia się co by sie jej przydało......hmmmm może stanik, może spodnie, albo peeling do ciała. Na bieganiu po sklepach spędza dwie godziny i kupuje......
sweterek i kostium kąpielowy dla Ami
koszulkę i skarpety dla Ady
książeczki dla obydwóch córek
Ż ona zaszalała jak widać.....ale.....no cóż...... dobrze że w drodze powrotnej zawitała do Lidla to chociaż zakupiła "SOBIE" sosy :D curry i mango.
heh, zaszalałaś:) a mówiąc o książeczkach dla dzieci. Mam półrocznego bratanka, któremu chce kupić książeczki jako część prezentu z okazji chrztu i nie wiem czy taki dla małych dzieci pluszowe itp. czy takie, żeby rodzice czytali mu na dobranoc. Jak myślisz?
OdpowiedzUsuńHah zupełnie jak u mnie ;)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńheheheh ;) a dla siebie nic nie znalazlas ;>?
OdpowiedzUsuńTo się nazywa zaangażowanie:)
OdpowiedzUsuńdupeczke do samochodu chciałaś napisać;)
OdpowiedzUsuńja kupiłam Teresce fajną misiową bluze w Smyku,a sobie kolejny stanik;) no i szal i pasek z nowych kolekcji...
cudny ten kostium kąpielowy:)))
OdpowiedzUsuńja tez tak mam z tymi zakupami dla siebie, konczy sie na zakupach dla Mani...
OdpowiedzUsuńhahaha, ja mam podobnie ... jakoś nie chce mi się nic kupować ... sobie;)
OdpowiedzUsuńŻona prawie idealna - prawie, bo chodzący ideał kupiłby jeszcze coś dla męża;)
OdpowiedzUsuńoddam królestwo żeby i mój tak powiedział...pomarzyć można;)
OdpowiedzUsuńooooj, jakże ja dobrze to znam :D
OdpowiedzUsuńczarny golf - boski! :)))
hehe, tak to już jest jak się ma maluchy w domu, ciężko skoncentrować się na sobie;) I tak dobrze, że przynajmniej COŚ sobie kupiłaś;))
OdpowiedzUsuńA mąż kochany, że z taką propozycją wyskakuje:)
haha,skąd ja to znam;) mamy ta samą książeczkę Kitty, zyczymy milej rozrywki
OdpowiedzUsuńhehe tak to jest z zakupami ja zawsze wracam z ciuchami dla dzieci:)))
OdpowiedzUsuńale kostium cukierowky widze :))) choc powiem Ci ze te roz nie przemawia i do mnie będe dalej szukac, a dwa tak sobie mysle czy sie nie będą klocić a tą wykladzine w drogę...juz tez kilka osob na to zwrocilo uwage mi...i mam dylamt :)mieliby jeden pokoj i bylby spokoj....a tak problem :P
OdpowiedzUsuńw ogole dzis w p-lu pani powiedziała ze Jaskowi sie wyostrzyl syndrom drugiego dziecka czy jakos tak, czyli ze wszystko MOJE MOJE taka chcec zawłaszczania wszystkiego choc ponoć czasami ustepuje :) !!!!! od kiedy Ala zaczela sie ruszać i dopadac zabawek tez to zauwazylam...i nie ma na niego spokoju....musze jutro wypytac jak z nim postepowac....
OdpowiedzUsuńto nie jest problem zazdrości...wlasnie...tylko takie poczucie własnosci :) on sie pojawil jak Ala konczyla 6 mc i zaczela byc kumata, poruszająca sie :) i zaczęło jej przeszkadzac jak jej coś Jasko z ręki wyrywał :)Jas doskonale wiem ktore zabwki są jej i te jej daje, razem się bawią tzn Jas szaleje a Ala się smieje, wiec ten jeszcze bardziej szaeje a ta jeszcze abrdziej sie smieje, ale gdy tylko dorwie sie jej zabawki koniec wrzask na cały blok, to nasiliło tez przedszkole gdzie kady walczy o swoje :) wiec nalożyly sie dwa czynniki tylko jak teraz madrze z tego wyjsc....
OdpowiedzUsuńPani powiedziała ze po kilku dniach w p-lu mu przeszło i oddaje swoje, bo on do p-la czesto zabiera swoją zabawkę ulubioną niestety u Ali mu nie przechodzi :) i to dotyczy tylko jego zabawek, bawi sie bardzo i owszem ale ona ma sie bawic swoimi a on swoimi :)ona ma swoje grzechotki a on autka a jak placze to daje jej smoka i tyle jego i już :)nie wiem czy dobrze wyjasnilam...:)
OdpowiedzUsuńPani mowi ze to normalne taki syndrom tylko trezba z tym umiejetnie sie obejsc zeby mu nie zostało zeby zrozumiał, fakt ponoc dzieci musza miec tez takie swoje i tylko swoje ale nie wszystkie...
OdpowiedzUsuńa wczesniej nigdy tego nie mial...oddawał wszytsko
OdpowiedzUsuńGosiu Twoja Ami jak była to taki Aniołek...gdzie to moj Jasiek co go odbieram z p-la to tylko słysze jak rozrabiał z Igorkiem, szymonem i Kamielm...na niego trzeba miec sposob bo teraz jest p-le a potem bedzie szkola, Jasko w ogole nie jest w dulatkach tylko trzylatkach bo dwulatki...go nudzą i ....jak to pani stweridziła :)))on tylko czeka az przyjdzie jego dwojka do szlaenstw, na balu jak widac tez a jakąs trzylatka tylko tanczyl....moj Jasko potrezbuje szczegolowej instrukcji zebym potem w szkole nie musiała co drugi dzien latac do wychowawczyni :D
OdpowiedzUsuńfajny ten czarny golfik:)
OdpowiedzUsuńbutki adidas,masz racje,nie do zdarcia!!!
OdpowiedzUsuńhehehe Jaśko i Ami zabrali włosy Ali i Adzie :))))hihih , super z tymi ciuszkami !!!!! niech służą jak najdłużej !!!!!
OdpowiedzUsuńmy trzecią:)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam robić prezenty. ;) Śliczne zakupy. :)
OdpowiedzUsuńPochwal się kwiatkiem. :)
OdpowiedzUsuńdziękuję, a Wy kiedy macie?
OdpowiedzUsuńczuję się ogólnie dobrze tylko trochę zmęczona jestem:)
OdpowiedzUsuńKoncepcja kupna/wybudowania domu dla puszek wielce ciekawa;) W bloku, mam wielką kuchnię (mimo tego, że przy ostatnim remoncie podzieliliśmy ją na pół i w drugiej części M. ma 'pracownię'), w tej kuchni puszki wiszą przyklejone do ściany, gdyby miały gdzieś leżeć na półkach (tak miałam na początku, gdy nie było ich jeszcze dużo) to bym chyba tego nie ogarnęła:) tradycyjnie w walentynki pokażę najświeższe zdjęcie kolekcji, dziś liczyłam - puszek jest 121, czekam jeszcze na 2 zamówione.
OdpowiedzUsuńWow, jakie kochanego masz męża :) Ja ostatnio też się wyrwałam na zakupy, szukałam sweterka, a wróciłam z ciuszkami dla Stasia...tak to już jest :)
OdpowiedzUsuń:) ładne ciuszki. Następnym razem się uda ;)
OdpowiedzUsuń