....stąd mój dzisiejszy wpis bardzo okrojony.....
Po pierwsze Dzień Kobiet....mąż zjawił się z pakuneczkiem a w nim....
hehe rajtki zgodnie z pradawną tradycją musiały być :P a ponieważ jestem kobietą.....no to mu zaszlochałam w rękaw dlaczego nie kupił mi kwiatka :P
Po drugie kto do jasnej cholery spuścił na nas ten śnieg......a ja już się do wiosny szykowałam
Po trzecie kulinarnie......umodziłam melune z czarnym sezamem i chili...a do tego zupa z zielunego groszku a górą śmietany i łychą imbiru.....Naoglądam się tych programów kulinarnych i udaję potem w kuchni Jamie Olivea.
Po czwarte kto mi wytłumaczy rozumowanie mojego męża.....stoję przed lustrem patrzę na lico (przyszarzałe), ślubny szykuje się do jakiegoś tam wyjścia, no to mówię mu "czuję i widzę że brakuje mi witaminek kup mi jakieś jak będziesz wracał".......
kupił....
No i po piąte i po szóste......
No i to by było na tyle :P
ooo... Grey ... ja szczerze polecam :)))))
OdpowiedzUsuńa dla mnie Grey to masakra....
OdpowiedzUsuńale ci witaminek nakupował;)))
u mnie też zima,dziś rano 15cm śniegu i mróz!
Witaminki, dobre:)
OdpowiedzUsuńrajtuzy! :D ja nie dostałam
OdpowiedzUsuńKreatywny mąż:) No i Ty bardzo kreatywna w kuchni jesteś!
OdpowiedzUsuńoj takimi witaminkami bym nie pogardziła :)
OdpowiedzUsuńGrey'a już przeczytałam. Szczerze mówiąc jedynie pierwsza część mi się podobała. Kolejne przeczytalam z ciekawości. Ale czekam na Twoje zdanie :)
OdpowiedzUsuńoj Greya to bym sobie drugi raz przeczytała. Aż zazdroszczę emocji, które będziesz przeżywać :)
OdpowiedzUsuńA ja tyle się naczekałam na tą komodę z lustrem! Ale w końcu mam:)
OdpowiedzUsuńserduszko nie srebrne,to pendrive;)
OdpowiedzUsuń