haaaa
od czwartku do niedzieli wyjechaliśmy na zlot. Darliśmy naszym autem ponat 300 km by znaleść się w miejscowości Borne Sulinowo. A tam....
no tak...
czołgi, amfibie, granaty, karabiny, wszędzie deseń moro....
czyli Zlot Militarny
czyli pełno kapiącego zewsząd testosteronu :D
Poniosło nas i daliśmy się namówić na jazdy takimi pojazdami.......
Podsumowując było dużo huku, trzęsącej się ziemi, ryku silników, wybuchających petard które miały imitować bomby.....ogólny fun.
a no i zapomniałam o zjedzonej grochówie kilku pajdach ze smalcem :D
aaa!tak blisko Ani byłaś;)szkoda,że się nie spotkałyscie;))
OdpowiedzUsuńa dziewczynki z babcia zostały?
jak się Mamie podobała niespodzianka urodzinowa...?
Właśnie przeczytałam u Ani, że też tam była, szkoda, że na siebie nie wpadłyście:)
OdpowiedzUsuńGrochówka wojskowa, ach, dobrze, że mój M. tego nie czyta, ośliniłby klawiaturę, a ja miałabym w domu nie wybuchy petard, tylko całkiem czego inszego;p
I Ty tez tam byłaś ? Szkoda, ze nie wiedziałam. Borne jest 17 km od mojego rodzinnego domu;) ale zlot to dla mnie już żadna atrakcja po tylu latach;)
OdpowiedzUsuńłoj, to nie dla mnie taki wypad;) poza tym 'kapiący testosteron' kojarzy mi się głównie z potem;) pot żołnierza? tak, ale tylko mojego osobistego;)
OdpowiedzUsuńwow super impreza! właśnie jak się mamie kartki podobały?
OdpowiedzUsuńto poszaleliście..chętnie bym się takim autkiem przejechała :)
OdpowiedzUsuńKochana, to już niedługo- 8.10 mam termin:)
OdpowiedzUsuń