Ot na przykład:
Zabawa klockami i co....i ja zawsze muszę być sprzedawcą. A kolejki tworzą się długie, obsłużyć wszystkich trzeba. A towaru niewiele.
I nie ma innej opcji żeby któraś z córek obsługiwała stoisko.
To ja sprzedawca.
A jak zaczną gotować......nie ważne czy jestem najedzona czy nie, jeść trzeba. A potrawy twarde, surowe i mało zróżnicowane. Jest kompot fasolowy, zupa fasolowo grochowa z makaronem, ciasto grochowe, ziemniaczki z makaronu i budyń z fasoli.
O a jak chodzi o gry, bez względu na rodzaj, zawsze przegrywam. A kiedy już "uda" mi się wygrać, to musi być rewanż w którym jak wiadomo muszę przegrać.
Pomimo jawnej niesprawiedliwości uwielbiam się bawić z moimi córciami.
Ja najczesciej czytam albo ukladam tory ;)
OdpowiedzUsuńTak to już jest. :D Ja jeszcze musiałam z moją sp. Babcią przegrywać bo inaczej było że oszukiwałam. ;))))
OdpowiedzUsuńha ... ja jak się bawię z Zu to jestem tylko od "czarnej roboty" ...w taki klocki np ona pokazuje który gdzie, bo pani kierownik jest, a ja buduję ;)))
OdpowiedzUsuńpodziwiam Cię- ja jakos nie potrafię dawac Wojtkowi wygrywać;) uważam, że od małego musi sie uczyć sprytu;)
OdpowiedzUsuńzabawy z dziećmi to sama radość :)
OdpowiedzUsuńJa też zawsze jestem sprzedawcą w zabawie w sklep Duplo ;))
OdpowiedzUsuńTo zrób! W sumie samo się robi, łatwe bardzo.
OdpowiedzUsuń